Czy energetyka zawodowa znajdzie oparcie w gazie ziemnym?

Podziel się

OZE stopniowo zazieleniają polski miks energetyczny, a udziały węgla w produkcji energii elektrycznej spadają. W przypadku Polski nie jest to jednak powód do radości. Zmiana proporcji nie jest dla naszego kraju bezpiecznym przemodelowaniem, a zapowiedzią luki węglowej.

Luka węglowa na rynku energii elektrycznej nie wynika z braku surowca, tylko z braku źródeł wytwórczych opartych na węglu.

Skutki niezapełnionej luki węglowej

W 2023 roku - jak podaje portal WysokieNapiecie.pl - udział węgla w produkcji energii elektrycznej spadł z 73% do 63% r/r, wydobycie surowca w polskich kopalniach wróciło do poziomu sprzed I wojny światowej, zaś koszty podtrzymania przy życiu kopalń urosły. Co więcej, od 1 lipca 2025 roku (a więc za półtora roku), skończy się wsparcie publiczne w ramach rynku mocy dla bloków węglowych emitujących więcej niż 550 g CO2/kWh. Oznacza to, że od tego momentu węgiel będzie wychodził falami, w rytm wygasających kontraktów mocowych. Wytwarzanie energii elektrycznej z węgla, bez dotychczasowego wsparcia z rynku mocy, stanie się w Polsce zbyt drogie, żeby utrzymywać węglowe źródła wytwórcze. 

Należy wspomnieć, że taki scenariusz omawiało już wcześniej Forum Energii, które oszacowało, że począwszy od 2025 roku z polskiego systemu ucieknie najpierw 8 GW, a później 6 GW mocy zainstalowanych. Niedobory wymaganej rezerwy mocy najprawdopodobniej osiągną apogeum wraz z końcem 2035 roku, gdy wygasną najdłuższe kontrakty mocowe dla nowych jednostek węglowych. 

Oczywistym jest, że sektor węglowy w Polsce jest coraz mniej rentowny, przez co elektrownie węglowe będą stopniowo poddawane wyłączaniu, niż ich modernizowaniu. Malejący udział kopalń węglowych może sprawić, że za parę lat w Polsce zabraknie prądu. Portal WysokieNapiecie.pl zauważył, że po 2029 roku gwałtownie rośnie wskaźnik LOLE (lost of load expectations), który już teraz pokazuje, ile godzin rocznie będzie trwał deficyt mocy. Niezapełniona luka węglowa może doprowadzić do tego, że w 2030 r. będziemy bez prądu nawet 1040 godzin, czyli prawie 1,5 miesiąca. 

Bezpośrednie remedium

Pomimo tego, że miniony rok zakończył się w Polsce sukcesem OZE, a ich udział w krajowym miksie energetycznym wzrósł rok do roku z 20% do 27%, zwłaszcza dzięki fotowoltaice i farmom wiatrowym, to nadal - pozostają one niestabilnymi źródłami pogodozależnymi. Oznacza to więce, że zapełnienie luki węglowej OZE jest zwyczajnie niemożliwe. Natomiast uczynienie z intensywnie rozwijanej infrastruktury OZE filara systemu energetycznego, pozostaje przywilejem dla nielicznych. 

Jak wskazuje Lech Wojciechowski z DUON Dystrybucja, firmy będącej członkiem POB: - Prawdziwym asem w rękawie jest biometan. Rocznie moglibyśmy go produkować nawet 8 mld m3, czym zaspokoilibyśmy 1/2 krajowego zapotrzebowania na gaz ziemny. Polska Organizacja Biometanu postuluje, żeby do KPEiK i PEP2040 wpisać na początek chociaż minimalne cele produkcji biometanu na poziomie 2 mld m3 na rok 2030. W perspektywie 2050 r. moglibyśmy już osiągnąć cel 8 mld m3. Oparcie się na biometanie jest wyrazem myślenia perspektywicznego. Z najnowszego modelowania Det Norske Veritas, niezależnego eksperta w dziedzinie energetyki, wynika, że korzystanie z biometanu technologii, którą świat ma dostępną od ręki - jeszcze długo będzie tańsze i prostsze od spalania wodoru.

Bezpośrednim remedium na lukę węglową okazuje się gaz, który nie traci w UE mocnego statusu paliwa przejściowego. Wynika to z faktu, że gaz - w przeciwieństwie do węgla - pozwala realizować unijne cele efektywności energetycznej i obniżania szkodliwych emisji. Instalacje gazowe, zwłaszcza w kogeneracji, wykazują wysoką efektywność przy mniejszej emisyjności CO2, braku pyłów oraz przy śladowej obecności SO2 i NOx. Ponadto, instalacje gazowe są z góry automatycznie przystosowane do wykorzystania biometanu, czyli OZE. 

Chociaż gaz to solidny filar dla polskiego bezpieczeństwa, branża energetyczna nie ma zamiaru spuszczać oka z OZE. Zieloną przyszłość póki co wyhamowują jednak w Polsce od dawna nieuregulowane problemy. Wśród nich znajdują się m.in. dotychczasowa ustawa 10H dla energetyki wiatrowej, sieci dystrybucyjne, które nie wytrzymują szybkiego rozwoju OZE, odmowy wydania warunków przyłączenia do sieci, brak rozpoczęcia budowy magazynów energii i wiele innych.

Perspektywy na zieloną przyszłość

Utrzymywanie bezpieczeństwa energetycznego kraju to nieustanne ważenie różnych za i przeciw. Nie ma jednej, uniwersalnej recepty na miks energetyczny. Z jednej strony Polska nie może zaniedbać modernizacji sieci dystrybucyjnych, budowania rynku biometanowego czy pogrzebać największych projektów atomowych i wodorowych. Z drugiej - musi stać twardo na ziemi i zagwarantować przedsiębiorstwom pewne źródło energii tu i teraz. 

Źródło: informacja prasowa